Jakub
Szela
(1787
- 1866)
Pamiętacie
chłopcy rok czterdziesty szósty
Jak
rżnęli panom dupę na śmigus w zapusty.
Kuba
Szela twarda sztuka
Za
swe krzywdy pomsty szukał,
Pierwszy
panom się zbuntował
I
dużo ich wymordował.
Bo
mu nadto dokuczyli
I
ciężko nieraz skrzywdzili.
Zanim
Jakub Szela został przywódcą rabacji, chłopskiego powstania,
które obaliło poddaństwo i pańszczyznę w Galicji, przez kilka
lat był liderem swojej społeczności i jej reprezentantem w sporach
z dworem. Zamieszkały we wsi Smarżowa gospodarz uniknął
przymusowej służby wojskowej i niewolniczej pracy na pańskich
polach przez 4-5 dni w tygodniu. Aby uwolnić się od tych chłopskich
„powinności” obciął sobie trzy palce prawej ręki (lub dwa
lewej jak chcą inne źródła). Szela walczył z systemem
pańszczyźnianego niewolnictwa na drodze sądowej, brał też udział
w ruchu na rzecz trzeźwości, który był wymierzony w szlacheckie
przywileje propinacyjne (panowie mieli monopol na produkcję alkoholu
a ich chłopi obowiązek konsumpcji u panów, których byli
własnością). W 1845 roku sporządził petycję do władz
austriackich domagając się uwłaszczenia chłopów.
To
nie zabory, ale pańszczyzna była prawdziwą niewolą w XIX wiecznej
Polsce. Nieludzka harówka, bicie, gwałty, poniżanie, groźby były
codziennością dla 80% ówczesnej ludności kraju, tak jak przez
minione 500 lat.
W
dniach 19-22 lutego 1846 roku w Galicji wybuchła masowa przemoc.
Chłopi rzucili się na szlacheckie dwory, gorzelnie a gdzieniegdzie
także kościoły, paląc, niszcząc i mordując ich właścicieli.
Krwawa fala rabacji zalała ponad 500 siedzib szlacheckich, a przy
okazji zatopiła przygotowywane w niektórych z nich antyaustriackie
powstanie. W ciągu kilku dni chłopscy poddani zabili od 600 do 2
tys. swych panów. Wśród ofiar nie było ani jednego Żyda, ani
Niemca. Wśród chłopskich buntowników były natomiast kobiety, a
jedna z nich, Draganka z Wielopola, przewodziła oddziałowi, który
zabił księdza w klasztorze koło Zakliczyna nad Dunajcem, a potem
wygłosiła w tamtejszym kościele kazanie.
Mimo
interwencji armii austriackiej na obszarach objętych rzezią rozpadł
się dotychczasowy porządek społeczny. Przez kilka tygodni w
rejonie Tarnowa istniały całkiem spore „obszary wyzwolone”. Co
więcej, chłopi już nigdy nie wyszli pracować na pańskich polach,
a wiele z nich rozparcelowali między siebie. Nie pomogło
internowanie i deportacja Szeli na Bukowinę. Po dwóch latach tego
czynnego strajku, 22 kwietnia 1848 roku władze w Wiedniu
skapitulowały i zniosły poddaństwo oraz pańszczyznę w Galicji.
To
nie topól w niebo strzela
to
nie pohuk sowi -
Odpowiada
Jakub Szela
Panu
Jezusowi:
.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Nie
biegałeś, jak się naszych
krzywd
przelała kwarta!
Widać
garnca pańskiej kaszy
chłopska
krew nie warta.
Unieś
suknie po kolana,
stąpaj
pomalutku,
bo
tu naszą krwią polana
każdziuteńka
grudka.
Nie
ceniłeś ty krwi chłopskiej
za
złamany szeląg! -
Czemużeś
się, Panie Jezu,
tak
o pańską przeląkł.
(...)
Tańcowali
raz po raz
chłopska kosa, pański pas.
Od ogródka do ogródka
ciekła rowem krew jak wódka.
Tańcowali — z panem pień.
Była noc jak biały dzień.
chłopska kosa, pański pas.
Od ogródka do ogródka
ciekła rowem krew jak wódka.
Tańcowali — z panem pień.
Była noc jak biały dzień.
„Słowo
o Jakubie Szeli”
Bruno
Jasieński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz