Co
piąta kobieta w Polsce przynajmniej raz w swoim dorosłym życiu
(16+) doświadczyła przemocy seksualnej. Co ósma doświadczyła
gwałtu lub próby gwałtu, co dziesiąta seksualnego dotykania wbrew
woli, trzy na sto – wymuszonej prostytucji. A to i tak tylko dane z
badań, pewnie zaniżone (Przemoc wobec kobiet w Polsce, Wolters
Kluwer, Warszawa 2007).
Pomyśl.
Co piąta z Twoich znajomych. Wiesz coś o tym?
Większość
kobiet nikomu nie mówi o doświadczonej przemocy seksualnej. Tylko 8
na 100 gwałtów zostaje zgłoszonych na policji. Zgłaszając sprawę
ryzykujemy traumę dodatkowo krzywdzącego postępowania, podczas
którego nie będziemy osobami, którym należy pomóc, lecz
świadkiniami złamania prawa, od których należy za wszelką cenę
wyciągnąć informacje.
Mówiąc
o swoich doświadczeniach ryzykujemy ostracyzm i napiętnowanie –
bo pewnie to my zawiniłyśmy (za krótka kiecka, za szeroki uśmiech,
za dużo alkoholu, zły wybór partnera), bo pewnie przesadzamy albo
ściemniamy, a zresztą lepiej żebyśmy już nie psuły innym humoru
naszym uporczywym mówieniem o przemocy. Czasem same wpędzamy się w
milczenie, nie chcąc obciążać innych swoimi problemami.
Ale
niektóre z nas jednak decydują się głośno mówić. W różnych
sytuacjach, na pewno wtedy, gdy po prostu chcą. Dziękuję i po
stokroć LUBIĘ TO.
PS.
Nie wiemy ilu mężczyzn dopuszcza się przemocy seksualnej. Nie ma
badań na ten temat. Ale ktoś to robi, przecież nie krasnoludki.
Przez wirusy też się to nie roznosi.
Wiadomo,
że gwałcicielami są znajomi ofiar – ich partnerzy, przyjaciele,
krewni, szefowie, sąsiedzi. Tylko w 5% gwałtów sprawcą jest obca
osoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz