OD KOLOSEUM DO EURO


wtorek, 22 maja 2012

Zahar



Zahar
 
Historii jak ta nie opowie żaden hymn narodowy ani unijna Oda do Radości. A jednak, podobne opowieści są bliskie doświadczeniu milionów ludzi żyjących w Europie i co najmniej pięciuset tysiącom mieszkańców Polski.

To tak zwani „nielegalni”.

Otóż wyobraź sobie że dziś, w Twoim kraju, aby przejść przez ulicę nie trzeba tylko czekać na zielone światło – musisz też mieć na to odpowiednie dokumenty. Policja? Nie stoi po Twojej stronie. Choćby oszukał Cię pracodawca (nie płacąc za miesiąc roboty w pocie czoła), napadł Cię neo-nazista (bo masz skośne oczy), lub wyrzucił na bruk właściciel mieszkania (bo i tak nie masz umowy wynajmu) – pamiętaj: to oni są „autoryzowani”, mają na to dokumenty. Ty, „nie-obywatel”, „człowiek nielegalny”, nie masz żadnych praw: poza zwyczajną swobodą ruchu, także prawa do edukacji i powszechnej służby zdrowia, praw pracowniczych – za próbę upominania się o nie grozi Ci deportacja.

Młody chłopiec, Zahar, nie miał odpowiednich dokumentów, gdy znalazł się w Europie, prawie nie miał już nawet pieniędzy – miał za to niezwykle bogate jak na swój wiek doświadczenie: urodził się w kraju, na który od lat spada najwięcej bomb. Choć zachodnie wojska przekonywały go, że wyzwoli go jeszcze więcej bomb, wybrał dla siebie inną drogę: wędrował przez pół świata by dotrzeć do ziemi owych „wyzwolicieli”. Dotarł do ziemi słynnego podróżnika, Marco Polo. Od innych wędrowców ze swoich stron zdążył się nauczyć że nie wszyscy mają takie same prawo do podróżowania. Odwiedził Egipt, Libię i Tunezję, których słynne kurorty turystyczne pękały w szwach równie mocno co tajne więzienia. Tamtejsi dyktatorzy budowali swe katownie właśnie dzięki dochodom z tej „autoryzowanej” przez nich turystyki. Zahar podróżował bez autoryzacji, ale czy nie bardziej sprawiedliwie? Przebył Kanał Sueski, przez który co dzień do Europy wędrują tysiące ton towarów z całego świata: nawet te plastikowe gadżety, wytworzone w pocie czoła za pół darmo, mają dziś większe prawa do podróży niż ich wyzyskiwani wytwórcy. Może dlatego, gdy zdecydują się uciec migrują oni upchnięci w przedziałach towarowych. Straż graniczna nie dysponuje co prawda miernikami, które wykazywałyby stopień wyzysku przy produkcji danej koszulki, ale wie, że towar nie oddycha. Dlatego też w trakcie kontroli pasażerowie zwykli nakładać na głowę plastikowe worki, by ich oddech nie pobudził mierników CO2. Zahar widział podobne czarne worki na głowach już wcześniej, w nieco innym kontekście – tysiącom ludzi z jego kraju nakładali je amerykańscy, a także polscy żołnierze, najczęściej niesłusznie domniemując ich winę. Także migranci są domniemanie winni „zbrodni” przekroczenia granicy, choćby uciekali z przesiąkniętych krwią gór Hindukuszu, czy zalanych ropą pól Delty Nigru.

Młody Zahar wiedział że jest uznany za domniemanie winnego, dlatego uciekał przed policją. Zginął zanim zdążył udowodnić, że miał prawo do ucieczki ze swego kraju i szukania spokoju gdzie indziej. W urwanym pamiętniku, który zostawił po sobie, zdążył jednak wyrazić oburzenie i stanowczą niezgodę na fakt, że władza w Europie podzieliła ludzi na „legalnych” i „nielegalnych”.


Żaden człowiek nie jest nielegalny. Migracja nie jest zbrodnią.


Cóż za paradoks! Polska, kraj dwóch milionów emigrantów, kraina odwiecznych gastarbeiterów, jest mało gościnna dla ludzi dzielących podobny los. Gości za to w swojej stolicy siedzibę głównej unijnej agencji deportacyjnej – FRONTEX, która koordynuje działania wszystkich europejskich straży granicznych i organów ścigających imigrantów. Polskie uczelnie, jak Politechnika Warszawska, a także firmy prywatne, w tym Telekomunikacja Polska, ściśle współpracują z FRONTEX-em w budowie innowacyjnych technologii inwigilacji i kontroli. Polskie władze, które jeszcze nie tak dawno honorowały dyktatora Egiptu Krzyżem Zasługi RP, zaproponowały w trakcie swej półrocznej prezydencji w UE by wzmóc kontrolę „nielegalnych” i znacznie poszerzyć kompetencje FRONTEX-u. Możesz się temu przeciwstawić.


Polska jest sygnatariuszką Międzynarodowej konwencji o zwalczaniu i karaniu zbrodni apartheidu z 1973 roku, która termin „apartheid” definiuje jako: podjęcie legislacyjnych lub innych środków mających uniemożliwić grupie lub kilku grupom rasowym uczestniczenie w życiu politycznym, społecznym, gospodarczym i kulturalnym kraju i rozmyślne tworzenie warunków uniemożliwiających pełny rozwój takiej grupy lub grup, w szczególności przez pozbawianie członków grupy lub kilku grup rasowych wolności i podstawowych praw człowieka, a mianowicie prawa do pracy, prawa do tworzenia legalnych związków zawodowych, prawa do nauki, prawa do opuszczania swego kraju i powrotu do niego, prawa do posiadania obywatelstwa, prawa do swobodnego poruszania się i wyboru miejsca zamieszkania […] oraz prawa do swobodnego tworzenia pokojowych zrzeszeń i stowarzyszeń; [...] (artykuł IIc Konwencji) a także wyzyskiwanie pracy członków jednej lub kilku grup rasowych (art. II e). Ten rodzaj wykluczenia jest codziennością nie tylko dla Zahara dla wszystkich „nielegalnych” w Polsce i reszcie krajów członkowskich – żadna „Oda do Radości” nie odczaruje brutalnej rzeczywistości europejskiego apartheidu. Ustawy Unii Europejskiej mają się nijak do fundamentalnych praw ludzi represjonowanych na tym kontynencie, masz pełne prawo, żeby się im przeciwstawiać na każdym kroku. Bojkotuj firmy wspierające FRONTEX, protestuj przeciwko anty-imigranckiej polityce polskich władz, wesprzyj imigrantów w ich walce o prawa pracownicze, wyjdź na ulicę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz